|
|
|
Zbieg
okolicznoci |
|
Tego nikt się nie spodziewał, a zwłaszcza ona. A to
miał być taki piękny Sylwester... Postanowili całą
paczką, że pojadą w góry, że włanie tam uczczą
nadchodzący rok a do tego miał tam być też Marcin.
Miała nadzieję, że skoro będą jedynymi osobami,
które jadą bez osoby towarzyszącej, to cały czas będą
razem. Zresztą on też tak mylał (powiedziała jej o
tym koleżanka). A tu jak na ironię losu, tuż po Bożym
Narodzeniu, złamała nogę. I to na dodatek w tak
paskudny sposób, że nawet ferie zimowe spędzi w
gipsie, a miała załatwiony wyjazd. Też z Marcinem.
Prawie cała klasa pojedzie w Alpy, a ona zostanie w
domu. Nic dziwnego, że nie miała humoru. A kiedy
dowiedziała się, że Marcin wietnie się bawił i
poderwała jaką panienkę i do tego z ich miejscowoci,
która także spędzała Sylwestra w Tatrach... Świat
zawalił jej się prosto na głowę. Koleżanki pocieszały
ją, próbowały jako poprawić grobową minę, ale
nic nie pomagało. Powoli zbliżał się termin wyjazdu
w Alpy. Nic nie mogło jej teraz podreperować nastroju,
w końcu zbierała na te ferie pieniądze przez cały
rok. To ostatnia wycieczka klasowa. Potem matura,
studia, każdy pójdzie w inną stronę. A ona w gipsie.
Kiedy jej znajomi ze szkoły szaleli za granicą, ona
zaczęła rehabilitację. To był dopiero ból. Wtedy
pomylała, że gorzej już nie będzie. I miała rację.
Po tygodniu ćwiczeń, zajął się nią młody
rehabilitant. Był nie tylko miły, wesoły i
inteligentny, ale na dodatek bardzo przystojny. I miał
jeszcze jedną zaletę: był samotny. Piotrek, bo tak
miał na imię, zaczął interesować się Dorotą nie
tylko jaką jego pacjentką, ale zauważył w niej
jeszcze kilka innych cech. Zbliżyli się do siebie, ona
opowiedziała mu o pechowym Sylwestrze i
zaprzepaszczeniu szansy zdobycia fajnego chłopaka, on
wyznał jej historię swojej nieszczęliwej miłoci...
W takim towarzystwie rehabilitacja przebiegał prawidłowo
i bardzo szybko. Dorota nawet nie zorientowała się
kiedy zdjęto jej gips, jednak zauważyła, że już nie
musi chodzić na gimnastykę. Zaległoci w szkole i
zbliżająca się matura próbna oddaliły ją od
zakochanego w niej po uszy Piotrka. On jednak nie odważył
się poprosić ją o numer telefonu, w końcu miała
przyjć do niego, do kliniki. Nie przyszła. Miesiąc
później, po maturze próbnej, Dorota zorientowała się,
że czego jej brakuje. Poszła do kliniki, żeby
przeprosić swojego rehabilitanta, ale jego już tam nie
było. I znowu była nieszczęliwa. Znowu miłoć
zabawiła się jej kosztem. Minęło pół roku. Była
szczęliwą studentką Akademii Medycznej. Prawie szczęliwą,
bo nie mogła odnaleźć Piotra. Miała jednak
przeczucie, że nie może zrezygnować z tego, co do
niego czuła. I miała rację. nalazła go, a może to
on ją znalazł? Okazało się, że kiedy ona nie dawała
znaku życia, on nie mógł wytrzymać w klinice, bo za
wiele rzeczy przypominało tam o niej. Postanowił, że
obroni doktorat i tak znalazł się z powrotem na
Uczelni. Dorota wreszcie odnalazła swoje szczęcie i
Piotrek nie musiał więcej uciekać od wspomnień.
Znowu widzieli się na co dzień, ale tym razem Piotr
nie zapomniał wziąć jej numeru telefonu...
|
|
|
|
|
Zobacz
także |
|
|
|
Trzeba
było żyć w dwudziestym wieku, by nam uświadomiono, że miłość, która
przez wieki była natchnieniem artystów i poetów, przedmiotem
westchnień i wspomnień, to tylko działanie odpowiednich hormonów.
Naukowcy odkryli, że gdy człowiek jest zakochany, gdy czuje, że go
porywa, że gotów jest wzbić się w górę, to dlatego, że go zalewa
- niby powódź - substancja chemiczna, zwana fenyloetyloaminą. Dzieje
się tak pod wpływem spojrzenia wybranki, gestu, a nawet wyobrażenia
sobie, że oto stoi przed nami przedmiot westchnień. To ta substancja
może wywołać przyspieszone bicie serca, brak tchu, ściskanie w dołku,
czyli najzupełniej fizyczne objawy zakochania.
więcej
W sytuacji niedopasowania temperamentów
jedna strona ma znaczenie częściej ochotę na seks. Bardzo często kończy
się to naciskaniem, narzekaniem czy sugerowaniem nienormalności czy
oziębłości. Oczywiście, jest to najgorszy sposób postępowania, który
nie może przynieść rezultatów. Jak prawie każdy problem i ten można
rozwiązać, wymagana jest jedna dobra wola obu stron i gotowość do
ustępstw. Przede wszystkim nie wolno zmuszać partnera ani wytykać mu
oziębłości. Jeżeli między wami występuje znaczna różnica
potrzeb seksualnych, to on na pewno już to zauważył i też chciałby
rozwiązać ten problem. Przede wszystkim przyda się szczera rozmowa o
potrzebach seksualnych i poznanie rzeczywistych rozbieżności
temperamentów.
więcej
Chociaż większość z nas nie lubi
samotności, to jednak fakt spędzenia z kimś reszty życia:
każdej wolnej chwili, szukania kompromisów, wspólnego rozwiązywania
problemów, zwierzania się z trosk i radości może wprowadzić nutę
strachu. Przecież nie jest łatwym zadaniem nauczenie się zaufania,
wierności, dzielenia się wszystkim co do tej porty należało tylko i
wyłącznie do nas. Ale większość w końcu trafia strzała Amora.
Zaczynamy kochać kogoś, kto staje się dla nas największym darem od
losu. Czujemy się szczęśliwi, doceniani, otoczeni miłością.
Dostrzegamy, że bycie z kimś może dać ogromną radość i satysfakcję.
I kiedy dochodzi to tematu ślubu - mimo euforii- należy zastanowić
się, czy ta osoba rzeczywiście jest nam przeznaczona. Czy to właśnie
z nią/nim powinniśmy założyć rodzinę i przeżyć resztę swoich
dni.
więcej
|
|
|
|
|
|
|
Polecamy |
|
|
|
Forum |
|
|
|
Reklama |
|
|
|
Zobacz |
|
|
|
Zobacz |
|
|
|
|
|