|
"Zakochani"
Wicher rozwiesza, szumi zapachami,
park utonął w jeziorze, drzewa w wodzie milczą.
Róża półmrok fiołkowy białą farbą plami,
pies wyje do księżyca melopę wilczą.
W altance nad jeziorem siedzą dwie niemowy,
czekając, aby słowik niemoc ich wysłowił.
"Miłoć"
Wciąż rozmylasz. Uparcie i skrycie,
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłe przeszłego roku...
Śmiejesz się, lecz co tkwi poza tym,
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i wiatem?
Sam mówiłe przeszłego roku...
"Gorzka zatoka"
Szeroki, wesoły, wysoki,
nieulękły marynarzu siłaczu!
Wyłowiłe mnie z mego płaczu
jak syrenę z gorzkiej zatoki...
(Gdy pochylisz nade mną twe usta...)
Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe
usta moje ulecą, jak dwa skrzydełka ze strachu białe
-
krew moja się zerwie, aby uciekać daleko, daleko,
i o twarz mi uderzy płonącą czerwoną rzeką.
Oczy moje, które pod wzrokiem twym słodkim się niebią,
oczy moje umrą, a powieki je cicho pogrzebią.
Pier moja w objęciu twej ręki stopi się jakby nieg,
i cała zniknę jak obłok, na którym za mocny wicher
legł.
"Kto dzisiaj kocha..."
Dzi dla miłoci nie róże, lecz osty,
Nie masz już dla niej łatwych dróg i prostych!
Kto dzisiaj kocha, nie wie, co spoczynek,
Co chleb bez oci i co dzień bez troski...
"Amory"
Naglą myl i możliwoć buchająca pienią,
o której sen ostrzegał radosnym półgłosem...
Zamiast ust, które jeszcze całować się nie mią
-- papieros, zapalony drugim papierosem.
Zetknięcie ramion w loży lub w głębi karety,
koncentrujące życie w płonącym rękawie!
Słodkie ognie bengalskie, rozkoszne rakiety,
i oczy rozemiane w miertelnej zabawie.
Shake-hand za długi nieco, a chcący trwać wiecznie,
i odpychanie ludzi: nie mówcie! nie radźcie!
i słowa, drżące, wdzięczne, niepotrzebne, mieszne,
Jak koronki i wstążki na przecudnym akcie.
|
|