|
"Proba o wyspy szczęliwe"
A ty mnie na wyspy szczęliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj
ty mnie ukołysz i upij, snem muzykalnym zasyp, otumań
we nie na wyspach szczęliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć
zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i
przytul,
myli spokojne ponad wodami pochyl miłocią.
Już kocham cię tyle lat
Już kocham cię tyle lat
na przemian w mroku i w piewie,
może to już jest osiem lat,
a może dziewięć - nie wiem;
splątało się, zmierzchło - gdzie ty, a gdzie ja,
już nie wiem - i mylę w pół drogi,
że ty jest rewolta i klęska, i mgła,
a ja to twe rzęsy i loki.
"Melodia"
Wskazała na piersi palcem,
swoim palcem, królem w piercieniu,
i prosiła, żeby wierszem, żeby walcem
umuzycznić ją, rzewnie zniemiertelnić.
Więc dotknąłem klawiszów palcami
dla tych rzęs, dla tych ust, dla tej ręki;
pod oknami i za oknami
zadźwięczały tony piosenki.
I pół wiata stało się moim,
kiedym takty strof doskonalił --
o tych palcach pachnących powojem,
o wieczornych rzęsach Natalii.
"Rozmowa liryczna"
- Powiedz mi, jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cię w słońcu. I przy blasku wiec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy pisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treć lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami nieg. Wrony na niegu.
|
|