[www.uczucia.net] - Twój serwis miłosny

Imieniny: Bożeny, Drogomira, Zenona Startuj Ulubione
 

       Menu
  Strona główna
  Aforyzmy
  Archiwum
  Artykuły
  Bannery

  Biorytm
  Ciekawostki
  Humor
  Konkurs
  Magia imion
  Nasz poradnik
  Opowiadania
  Podryw 100%
  Poezja
  Testy
  Wolny czas
  Współpraca
  Zodiak
 
       Zobacz

 
       Zapisz się


Nowości na twój email

 
      Powiadom


Powiadom znajomego

 
        Zobacz
 
      Stats

 
 

 

        Poezja-K.K.Baczyński



"Erotyk"
W potoku włosów twoich, w rzece ust, 
kniei jak wieczór - ciemnej 
wołanie nadaremne, 
daremny plusk. 
Jeszcze w mroku owinę, tak jeszcze różą nocy 
p minie œwiat gałązka, strzępem albo gestem, 
potem niemo się stoczy, 
smugą przejdzie przez oczy 
i powiem: nie będąc - jestem. 
Jeszcze tak w ciebie płynąc, niosąc cię tak odbitą 
w źrenicach lub u powiek zawisłą jak łzę, 
usłyszę w tobie morze delfinem srebrnie ryte, 
w muszli twojego ciała szumiące snem. 
Albo w gaju, gdzie jesteœ 
brzozą, białym powietrzem 
i mlekiem dnia, 
barbarzyńcą ogromnym, 
tysiąc wieków dźwigając 
trysnę szumem bugaju 
w gałęziach twoich - ptak. 
Dedykacja: 
Jeden dzień - a na tęsknotę - wiek, 
jeden gest - a już orkanów pochód, 
jeden krok - a otoœ tylo jest 
a każdy czas - duch czekający w prochu

"Miłoœć" 
O nieba płynnych pogód, 
o ptaki, o natchnienia, 
Nie wydeptana ziemia, 
nie wyœpiewane Bogu 
te drzewa, te kaskady 
iskier, ten oddech nieba, 
w ramionach jak w kolebach 
zamknięty. Jak cokoły 
drzewa z szumem na poły, 
serca jak dzban łaski, 
takie serca jak gwiazdki, 
takie oczu obłoki, 
taki lot - za wysoki. 

Słońce, słońce w ramionach 
czy twego ciała kryształ 
pełen owoców białych, 
gdzie zdrój zielony tryska, 
gdzie oczy miękkie w mroku, 
tak pół mnie, a pół Bogu. 

Twych kroków korowody 
w urojonych alejach, 
twe odbicia u wody 
jak w pragnieniach, w nadziejach. 
Twoje usta u źródeł, 
to syte, to znów głodne, 
i twój œmiech, i płakanie, 
nie odpłynie, zostanie. 
Uniosę je, przeniosę 
jak ramionami - głosem, 
w czas daleki, wysoko, 
w obcowanie obłokom. 

*** 
Niebo złote ci otworzę, 
w którym ciszy biała nić 
jak ogromny dźwięków orzech, 
który pęknie, aby żyć 
zielonymi listeczkami, 
œpiewem jezior, zmierzchu graniem, 
aż ukaże jądro mleczne 
ptasi œwit. 

Ziemię twardą ci przemienię 
w mleczów lekkich płynny lot, 
wyprowadzę z rzeczy cienie, 
które prężą się jak kot, 
futrem iskrząc zwiną wszystko 
w barwy burz, w serduszka listków, 
w deszczu siwy splot. 

I powietrza drżące strugi 
jak z anielskiej strzechy dym 
zmienię ci w aleje długie, 
w brzóz przejrzystych œpiewny płyn, 
aż zagrają jak wiolonczel 
żal - różowe œwiatła pnącze, 
pszczelich skrzydeł hymn. 

Jeno wyjmij mi z tych oczu 
szkło bolesne - obraz dni, 
które czaszki białe toczy 
przez płonące łąki krwi. 
Jeno odmień czas kaleki, 
zakryj groby płaszczem rzeki, 
zetrzyj z włosów pył bitewny, 
tych lat gniewnych 
czarny pył. 

"Pragnienia" 
Co dzień kochając cię płaczę, 
tęsknię za tobą - patrząc, 
oczy mi popieleją, 
wiedzą, że nie zobaczą. 

A z ciebie gorycz płynie 
jak w niebo dym spokojny, 
dzień jak liœć kruchy się zwinie 
i ptak, co w œpiew niezbrojny. 

Przysiadają na mnie modlitwy 
przelotne, ach, przelotne. 
Elementarne bitwy, 
trwożne, samotne. 

Uczę się ciała na pamięć 
i umiem. Widać dusza 
jest jeszcze, która kłamie, 
a we mnie œmierć porusza. 

Po snów kipieli ciemnej 
szukam cię, tak się spalam, 
ręce mi nadaremne 
jak ptak, co gniazdo kala. 

I może by w milczeniu 
i w cierpieniu by może, 
cóż, kiedy nocy grożę, 
niedowidzeniu. 

I takim ci ja hardy 
jak ręce, co rycerzom 
przypinają kokardy, 
w których siłę nie wierzą. 

I takim ci ja mocarz, 
że kiedy słów nie trzeba, 
nie umiem stworzyć nieba 
miłoœcią w oczach. 

"Rzeczy niepokój" 
Nie wiem nic. Jest w około ten rzeczy niepokój, 
który rzeki przesyca i morza obłoków, 
który jest sam przez siebie, a ja ponad którym 
jestem jak smutne dziecko przenoszące góry. 

I nie wiesz nic, i możesz ręce jeszcze 
zanurzyć w płynnoœć rzeczy i rzeczy niepokój. 
Bo jest w tym jak w tworzeniu z marmuru drzew żywych 
(które się same ciosają pod ręką) 
coœ jak nieuchwycenie w locie złotej grzywy, 
jak opadanie - smutne i jak ziemia - piękne. 
Jak ziemia, bo ta w trwodze najdalszej wywoła 
- i w grobach - jakąœ smukłoœć anielską koœcioła. 
Więc idą, chociażbyœ wiedział, że zmierzasz do grobu, 
bo to nie w tobie jest trwoga, ale ty przez trwogę. 
Bo to nie żądzą wzrasta, ale zapatrzeniem, 
jak wierzby, które rosnąc w wodzie, rosną - cieniem. 

Wtedy ziemia się skurczy, aż za wąska stopom 
będzie chmura - na przekór arkom i potopom. 
Tylko ludzie znad traw - jak krowy - spojrzenie 
zwrócą w niepokój rzeczy, w to, co zapatrzenie, 
i przez swoją osobnoœć, w to, co gromem œniło, 
powiedzą nierozważnie i osobno: miłoœć.

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

       Polecamy


 
       Forum

Wkrótce

 
       Reklama


















 
       Zobacz


 

 

 
        Zobacz

 

 


 


       Reklama
 
 

 

Biorytm  Aforyzmy  Artykuły  Testy  Opowiadania  Humor  Zodiak  Poezja 
 
Magia imion  Ciekawostki  Archiwum  Sondy   Konkurs  
Wolny czas  Redakcja  Współpraca  Bannery 

Created by uczucia.net

Wszelkie prawa zastrzeżone