[www.uczucia.net] - Twój serwis miłosny

Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni Startuj Ulubione
 

       Menu
  Strona główna
  Aforyzmy
  Archiwum
  Artykuły
  Bannery

  Biorytm
  Ciekawostki
  Humor
  Konkurs
  Magia imion
  Nasz poradnik
  Opowiadania
  Podryw 100%
  Poezja
  Testy
  Wolny czas
  Współpraca
  Zodiak
 
       Zobacz

 
       Zapisz się


Nowości na twój email

 
      Powiadom


Powiadom znajomego

 
        Zobacz
 
      Stats

 
 

 

        Poezja-A.Asnyk



"Karmelkowy wiersz"
Bywało dawniej, przed laty,
Sypałem wiersze i kwiaty
Wszystkim dziewczątkom,
Bom myœlał, o piękne panie,
Że kwiat lub słowo zostanie
Dla was pamiątką.

Wierzyłem -- zwyczajnie -- młody
Że jeszcze nie wyszło z mody
Myœleć i czuć,
Że trocha serca kobiecie
Świetnej kariery na œwiecie
Nie może psuć.

Aniołków brałem na serio
I z œmieszną donkiszoterią
Wielbiłem lalki,
I gotów byłem, o zgrozo,
Za Dulcyneę z Tobozo
Stanąć do walki!

Lecz dziœ komedię salonu,
Jak człowiek dobrego tonu,
Na wylot znam;
Z serca pożytek niewielki,
Więc mam w zapasie karmelki
Dla dam. 

"Ta łza"
Ta łza, co z oczu twoich spływa,
Jak ogień pali moją duszę,
I wciąż mnie dręczy myœl straszliwa,
Że cię w nieszczęœciu rzucić muszę.

Że cię zostawię tak znękaną,
I nic z win przeszłych nie odrobię --
Ta myœl jest wieczną serca raną,
I œcigać będzie jeszcze w grobie.

Myœlałem, że nim rzucę ziemię,
Tych nieszczęœć szala się przeważy,
Że z ramion ciężkie spadnie brzemię,
I ujrzę radoœć na twej twarzy.

Lecz, gdy los na to nie dozwoli,
Po cierniach w górę wciąż się wspinaj,
A choć winienem twej niedoli,
Miłoœci mojej nie przeklinaj! 


"Uwielbienie" 
Umarły jeszcze będę wielbić ciebie
I nie zapomnę pod ziemią, czy w niebie,
O twej jasnoœci

Boœ ty mi była nie próżnym marzeniem,
Nie bańką zmysłów tęczowej nicoœci,
Lecz byłaœ ducha ożywczym pragnieniem
Wiecznej miłoœci!

Nie otoczyłaœ mnie pieszczotą senną,
Ani też falą spłynęłaœ płomienną
Na pierœ stęsknioną,

Nie wprowadziłaœ mnie na róż posłanie,
Gdzie tylko ciała w upojeniu toną,
Lecz mi pięknoœci dałaœ pożądanie,
Moc nieskończoną. 

"Posyłam kwiaty"
Posyłam kwiaty - niech powiedzą one 
To, czego usta nie mówią stęsknione! 
Co w sercu mego zostanie skrytoœci, 
Wiecznym oddźwiękiem żalu i miłoœci. 
Posyłam kwiaty - niech kielichy skłonią 
I prószą srebrną rosą jak łezkami, 
Może uleci z ich najczystszą wonią 
Wyraz drżącymi szeptany ustami, 
Może go one ze sobą uniosą 
I rzucą razem z woniami i rosą.

"Na początku"
Na początku nic nie było, 
Tylko przestrzeń ciemna, pusta; 
Wtem jej czarne błysły oczy 
I różowe, œwieże usta. 
Od jej spojrzeń, od rumieńca 
Zajaœniała œwiateł zorza, 
A gdy pierwsze rzekła słowo, 
Ziemia wyszła z głębi morza. 
Gdy przebiegła ziemię wzrokiem, 
Śląc jej uœmiech, rój skrzydlaty 
Wzleciał ptaków i motyli, 
A spod ziemi wyszły kwiaty. 
Lecz nie istniał jeszcze człowiek, 
Tylko martwa gliny bryła; 
Aż nareszcie swym płomiennym 
Pocałunkiem - mnie stworzyła. 
I zbudziłem się do życia 
W cudownoœci jasnym kraju, 
Lecz mnie również, tak jak innych, 
Wypędzono z tego raju.

"Miłoœć jak słońce"
Miłoœć jak słońce: ogrzewa œwiat cały 
I swoim blaskiem ożywia różanym, 
W głębiach przepaœci, w rozpadlinach skały 
Dozwala kwiatom rozkwitnąć wionianym 
I wyprowadza z martwych głazów łona 
Coraz to nowe na przyszłoœć nasiona. 
Miłoœć jak słońce: barwy uroczemi 
Wszystko dokoła cudownie powleka; 
Żywe pięknoœci wydobywa z ziemi, 
Z serca natury i z serca człowieka 
I szary, mglisty widnokrąg istnienia 
W przędzę z purpury i złota zamienia. 
Miłoœć jak słońce: wywołuje burze, 
Które grom niosą w ciemnoœciach spowity, 
I tęczę pieœni wiesza na łez chmurze, 
Gdy rozpłakana wzlatuje w błękity, 
I znów z obłoków wyziera pogodnie, 
Gdy burza we łzach zgasi swe pochodnie, 
Miłoœć jak słońce: choć zajdzie w pomroce, 
Jeszcze z blaskami srebrnego miesiąca 
Powraca smutne rozpromieniać noce 
I przez ciemnoœć przedziera się drżąca, 
Pełna tęsknoty cichej i żałoby, 
By wieńczyć œpiące ruiny i groby.

"Sonet"
Jednego serca! tak mało! tak mało, 
Jednego serca trzeba mi na ziemi! 
Coby przy mojem miłoœcią zadrżało: 
A byłbym cichym pomiędzy cichemi... 
Jedynych ust trzeba! skąd bym wiecznoœć całą 
Pił napój szczęœcia ustami mojemi, 
I oczu dwoje, gdzieby, patrzył œmiało, 
Widząc się œwiętym pomiędzy œwiętemi. 
Jednego serca i rąk białych dwoje! 
Coby mi oczy zasłoniły moje, 
Bym zasnął słodko, marząc o aniele, 
Który mnie niesie w objęciach nieba... 
Jednego serca! tak mało mi trzeba, 
A jednak widzę, że żądam za wiele!

"Ja ciebie kocham"
Ja ciebie kocham! Ach te słowa 
Tak dziwnie w moim sercu brzmią. 
Miałażby wrócić wiosna nowa? 
I zbudzić kwiaty co w nim œpią? 
Miałbym w miłoœci cud uwierzyć, 
Jak Łazarz z grobu mego wstać? 
Młodzieńczy, dawny kształt odœwieżyć, 
Z rąk twoich nowe życie brać? 
Ja ciebie kocham? Czyż być może? 
Czyż mnie nie zwodzi złudzeń moc? 
Ach nie! bo jasną widzę zorzę 
I pierzchającą widzę noc! 
I wszystko we mnie inne, œwieże, 
Zwątpienia w sercu stopniał lód, 
I znowu pragne - kocham - wierzę - 
Wierzę w miłoœci wieczny cud! 
Ja ciebie kocham! Świat się zmienia, 
Zakwita szczęœciem od tych słów, 
I tak jak w pierwszych dniach stworzenia 
Przybiera œlubną szatę znów! 
A dusza skrzydła znów dostaje, 
Już jej nie œciga ziemski żal - 
I w elizejskie leci gaje - 
I tonie poœród œwiatła fal!

"Między nami nic nie było"
Między nami nic nie było! 
Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych, 
Nic nas z sobą nie łączyło 
Prócz wiosennych marzeń zdradnych; 
Prócz tych woni, barw i blasków 
Unoszących się w przestrzeni, 
Prócz sumiących spiewem lasków 
I tej œwieżej łąk zieleni; 
Prócz tych kaskad i potoków 
Zraszających każdy parów, 
Prócz girlandy tęcz, obłoków, 
Prócz natury słodkich czarów; 
Prócz tych wspólnych, jasnych zdrojów, 
Z których serce zachwyt piło, 
Prócz pierwiosnków i powojów 
Między nami nic nie było!

"Gdybym był młodszy..."
Gdybym był młodszy, dziewczyno,
Gdybym był młodszy!
Piłbym, ach, wtenczas nie wino,
Lecz spojrzeń twoich najsłodszy
Nektar, dziewczyno!

Ty byœ mnie kochała,
Jasny aniele...
Na tę myœl pierœ mi zadrżała,
Bo widzę szczęœcia za wiele,
Gdybyœ kochała!

Gwiazd bym nie szukał na niebie
Ani miesiąca,
Ale bym patrzał na ciebie,
Boœ więcej promieniejąca
Od gwiazd na niebie!

Wzgardziłbym słońca jasnoœcią
I wiosny tchnieniem,
A żyłbym twoją miłoœcią,
Boœ ty jest moim natchnieniem
I słońc jasnoœcią.

Ale już jestem ze stary,
Bym mógł, dzieweczko,
Zażądać serca ofiary,
Więc bawię tylko piosneczką,
Bom już za stary!

Uciekam od ciebie z dala,
Motylu złoty!
Bo duma mi nie pozwala
Cierpieć, więc pełen tęsknoty
Uciekam z dala.

Śmieję się i piję wino
Mieszane z łzami,
I patrzę, piękna dziewczyno,
W swą przeszłoœć pokrytą mgłami,
I pije wino...

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

       Polecamy


 
       Forum

Wkrótce

 
       Reklama


















 
       Zobacz


 

 

 
        Zobacz

 

 


 


       Reklama
 
 

 

Biorytm  Aforyzmy  Artykuły  Testy  Opowiadania  Humor  Zodiak  Poezja 
 
Magia imion  Ciekawostki  Archiwum  Sondy   Konkurs  
Wolny czas  Redakcja  Współpraca  Bannery 

Created by uczucia.net

Wszelkie prawa zastrzeżone