***
płynie galeon pięciopalczasty
po oceanie jedwabistej skóry
łopocą żagle rytmicznych oddechów
sunie galeon
w miłosnym splocie
spoconych ciał obłoki
kłębią się
pieszczą
baraszkują w błękicie
gna!
razem z wiatrem
skrzydeł dostaje
pruje falistą morskiej piany suknię
znikąd błyskawica
wrzask sztormu zerwał żagle
wir wciągnął do dna
i eksplodował...
dryfuje spokojnie szalupa różana
wród słonych kropel...
zasypiamy w objęciach
***
odmierzam czas Twoim umiechem
zamknąłem go szczelnie
w tęsknoty klepsydrze
przesypuje się przez palce
umiech radosny
umiech szczęliwy
lekko szyderczy
ten uszczypliwy
umiech dla wszystkich
osobny dla mnie
odmierzam czas samotny
zamykam przestrzeń
snem tylko o Tobie
kształt Twego ciała
jedwab w Twym głosie
dłonie namiętne
piersi
wiatr włosów
zamykam przestrzeń
aby najmniejsza pustka została
oddycham Tobą
karmisz mą duszę
wargi me zraszasz
oddycham w próżni
mylą o Tobie
***
uciekaj z głowy zjawo przecudna
nim z toru wypadnę
znów stłukę lustro
zmień swą istotę stań się paskudna
nim niebo spadnie
uderzy w me usta
...nim krew wyparuje
nim serce zapłonie
nim Twoje piersi zniewolą me dłonie...
no! zlej się z masą bądź trochę nudna
nim połknę Twe oczy
rozpustą popiję
nim wyobraźnią znów wczoraj zabiję
albo pozostań nie odchodź z mych myli
popraw krążenie
w przegniłej mej duszy...
nie! odejdź!
bo myl o Tobie jest bardzo marudna
***
minęła chwila
nie ma Cię
w pociel zaplątała
zapach
i pustkę
nie nazwę jej
nie potrafię
jeszcze chwil kilka
umrze czas
samotny
***
było tak dobrze
w objęciach Twego serca
przedżycie niewiadome
pozbawione wiatła
powietrza
cierpienia
życie porwało gwałtem
wrzask sinych Twych ust
chciała mnie uchronić
nieskutecznie
zacząłem się dusić
nienawidzić wiatła
do dzi
razem pchalimy kamień
wspólny
niechciany
do nikąd
a teraz mam swój
z każdym dniem cięższy
potykam się wciąż
o bezsens
ale wiem że trzeba wstać
podnieć się i pchać
wciąż pchać
mimo bólu...
bo Ty zawsze wstajesz
z dumnie uniesioną głową
-Mamo!
Wiersze
nadesłane przez Sławomira Jerzego Ambroziaka
Wylij
swoją poezję
|