[www.uczucia.net] - Twój serwis miłosny

Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona Startuj Ulubione
 

       Menu
  Strona gĹ‚Ăłwna
  Aforyzmy
  Archiwum
  ArtykuĹ‚y
  Bannery

  Biorytm
  Ciekawostki
  Humor
  Konkurs
  Magia imion
  Nasz poradnik
  Opowiadania
  Podryw 100%
  Poezja
  Testy
  Wolny czas
  Współpraca
  Zodiak
 
       Zobacz

 
       Zapisz siÄ™


Nowości na twój email

 
      Powiadom


Powiadom znajomego

 
        Zobacz
 
      Stats

 
 

 

         Wszystko dobre co się dobrze kończy



Już niezbyt dokładnie sobie przypominam, co takiego myślałam, gdy szłam z tac± z lekami do sali, w której leżał unieruchomiony na wyci±gu najpiękniejszy aktor świata. Koleżanki uprzedzały mnie, że jest kapryśny i ma wszystkim wszystko za złe, toteż pewnie dlatego na moim obliczu nie odmalował się cielęcy zachwyt i profesjonalna stanowczość, jaka broni mnie przed pacjentami, którzy za swoje niezbywalne prawo uważaj± wchodzenie nam, pielęgniarkom, na głowę. Lubię swój zawód i traktuję go śmiertelnie poważnie. Możecie myśleć co chcecie, ale wybrałam go świadomie, w przypływie realizmu. No bo o byciu aktork± tylko sobie skrycie marzyłam i nikomu, ale to nikomu nie przyznałabym się do tego. Przecież nawet wtedy, gdy szłam do studia niby na wielki casting, a tak naprawdę po to, by zostać statystk±...powiedziałam dziewczynom, że chcę tylko zarobić na wakacje. Ale na pewno takiego wejścia do sali chorych nie planowałam. Poślizgn±ć się w progu? Nie, tego w najkoszmarniejszych snach nie przewidziałam. I pewnie dlatego łapi±c równowagę skierowałam się do moich znanych już pacjentów - starszego pana, który zawsze witał mnie jakbym była udzieln± księżn± i licealisty po wypadku, któremu pisywałam listy do ukochanej, bo nie tylko miał obie ręce w gipsie, ale i niewielk± wiedzę o kobietach. Odk±d to ja zaczęłam podczas nocnych dyżurów tworzyć jego listy, to ta jego ukochana odkryła w sobie gwałtowny przypływ uczuć, zaś mój pacjent odżył i nabrał rumieńców. Cóż, skoro przedtem musiała czytać wynurzenia na temat wyższości Legii nad Wisł± lub odwrotnie, wcale się nie dziwię, że nie paliła się do dalszych duchowych zbliżeń.Co innego teraz, gdy przelewałam na papier swoje niespełnione marzenia... Co więcej, tydzień temu odwiedziła go i przesiedziała przy jego łóżku godzinę dłużej niż pozwalał na to regulamin! Udałam, że tego nie widzę, ryzykuj±c przykre uwagi od siostry przełożonej. Mówi±c szczerze, ta jego ukochana wygl±dała niespecjalnie, jak na mój gust, ale chłopak wpatrywał się w ni± jakby była ósmym cudem świata. Żeby tak ktoś wpatrywał się we mnie... No więc po tym, jak obsłużyłam moich ulubionych pacjentów, podeszłam do trzeciego łóżka - tego na którym leżał ON i - jakbym go w ogóle nie rozpoznała - podałam mu leki, wodę i poprawiłam poduszki.Nachylaj±c się nad nim poczułam tak± falę gor±ca, że prędko wyprostowałam się i rzuciłam cierpko, że na tym oddziale nie wolno trzymać w pokoju kwiatów, nawet tak pięknych jak ten ślubny bukiet...Sama nie wiem co mnie napadło, by paln±ć o tym ślubie. Wyjaśniam, że na stoliku niebezpiecznie chwiał się w mało stabilnym słoiku bukiet białych orchidei. Zobaczyłam, że pacjent na moje słowa aż wzdrygn±ł się. "Błagam, niechże Pani mnie od nich uwolni, s± dla Pani, te i wszystkie następne!...". To był JEGO głos, tylko jakiś taki cichy. "I o jedno jeszcze Pani± proszę. Jeśli się tylko uda, proszę nie wpuszczać do mnie żadnych gości, zwłaszcza kobiet. Niech Pani coś nakłamie, że lekarz zabronił, albo że trwa obchód, dobrze?".
Kiedy pojawiłam się w dyżurce z tym pękiem egzotycznych kwiatów, jakie do tej pory widywałam tylko za szyb± kwiaciarni, dziewczyny zaniemówiły. Usiłowały ze mnie wyci±gn±ć jakieś szczegóły, ale ja naprawdę nic nie miałam do opowiedzenia. No i sama byłam niemniej od nich zdziwiona!
Następnego dnia mój cenny pacjent spał prawie cały czas, więc nietrudno mi było spełnić jego prośbę. Odprawiłam z kwitkiem dwie efektowne młode kobiety, jedn± rano, drug± po południu.
Brunetka przyniosła p±sowe róże, a blondynka gał±zkę mimozy. Już rozmarzyłam się planuj±c w jakim wazonie będ± najładniej wygl±dać, gdy usłyszałam od oddziałowej, że mój pacjent-aktor ma gor±czkę i że poprosił właśnie, bym to ja pełniła przy nim nocny dyżur. Zapłaci i jeszcze doda premię, jeśli zgodzę się na jego warunki. Czyż mogłam odmówić? No i tak zaczęła się najpiękniejsza przygoda mego życia. Już tej pierwszej nocy, przy słabym światełku nocnej lampki, opowiedział mi, że ten upadek to dla niego istne zrz±dzenie losu. Dobrego losu. Do zagrania roli fordansera zmusił go agent, wbrew jego woli i prawie podstępem. A tymczasem za miesi±c zaczyna próby w teatrze i to w wymarzonej roli. Wi±że się to z wyjazdem z Warszawy i bliskie mu osoby - domyślałam się co za jedne! - wywieraj± na niego presję, by zrezygnował z tego teatru! Ale graj±c w tym bzdurnym filmie nie mógłby skupić się na Szekspirze, a tak w scenach balu zast±pi go dubler, zaś on, nie niepokojony przez nikogo, spokojnie w szpitalu przemyśli rolę i opanuje tekst... I właśnie tu, poza bronieniem go przed niepoż±danymi gośćmi, widzi moj± rolę. Jest słuchowcem i najlepiej zapamiętuje tekst,który ktoś mu parokrotnie czyta. Noc± jest cicho, a s±siedzi z sali chętnie przystali na ten pomysł. Młodszy sypia kamiennym snem, a starszy pan cierpi na bezsenność i cieszy się na słuchowisko. To oni zreszt± wychwalali mnie pod niebiosa i zasugerowali, by właśnie mnie poprosił o dyżury, a nie żadn± inn± pielęgniarkę. Co drug± noc siadywałam na krzesełku obok niego i czytałam dramat, scenę po scenie. Nie, to nie był "Romeo i Julia", ale zapewniam, że "Wszystko dobre co się dobrze kończy" to też znakomity tekst. A gdy noga szczęśliwie się zrosła, Konrad umiał tekst na blachę, a jego interpretacja roli króla bez moich kobiecych sugestii byłaby, jak twierdził, nie tak subtelna! Próby id± podobno świetnie. Obiecał mi przysłać zaproszenie na premierę. Cieszę się z tego bardzo, ale chyba będę zmuszona poprosić go jeszcze o drugie. Zaczęłam niedawno spotykać się z
jednym bardzo przystojnym lekarzem z naszego szpitala, takim o jakim przedtem mogłam tylko marzyć. W czasie paru dyżurów, jakie miał w te same noce co i ja, słyszał jak czytałam Konradowi jego aktorskie kwestie i jak z nim o nich rozmawiałam. I któregoś dnia, rumieni±c się lekko, zapytał, czy nie poszłabym z nim na kawę.

A czemuż by nie? W końcu wszystko dobre co się dobrze kończy...

Opowiadanie nadesłane przez Basię.

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

       Polecamy


 
       Forum

WkrĂłtce

 
       Reklama


















 
       Zobacz


 

 

 
        Zobacz

 

 


 


        Reklama
 
 

 

Biorytm  Aforyzmy  ArtykuĹ‚y  Testy  Opowiadania  Humor  Zodiak  Poezja 
 
Magia imion  Ciekawostki  Archiwum  Sondy   Konkurs  
Wolny czas  Redakcja  Współpraca  Bannery 

Created by uczucia.net

Wszelkie prawa zastrzeĹĽone