Przeciwnicy dnia w. Walentego uważają, że nie
potrzebujemy więta, które nie jest nasze, polskie i
amerykanizacji kultury mówimy zdecydowane –nie!
Zdaniem zwolenników , polski Walenty jest jeszcze zbyt
młody i trzeba więcej, żeby się u nas zadomowił. Może
jednak ani jedni ani drudzy nie mają racji? Może my
Polacy nie potrafimy okazywać sobie uczuć! Kiedy
mamy„nacie”
lat chodzimy z głową w chmurach, a myli krążą
wokół pewnej postaci zajmującej miejsce w ławce przy
oknie. Poza jej względami, jedyne czego potrzebujemy to
cierpliwoć, żeby poczekać aż zmieni się w
dorosłą osobę. Ale ile można czekać!? Nie zwlekajmy
więc dłużej niż kilka lat. Są więc spacery przy
księżycu, kwiaty bez okazji,
kolacje przy wiecach i słowa miłoci czule
szeptane do ucha A potem ukoronowanie zalotów, czyli lub.
I przez kilka pierwszych lat małżeństwa są jeszcze
spacery, czułe słowa...
Później wszystko gdzie znika. Kiedy
zastanawiamy się dlaczego- przychodzi nam do głowy
banalne, ale jakże prawdziwe powiedzenie ,że miłoć
jest jak rolinka, jeli się jej nie pielęgnuje
–usycha. Gubi listki gdzie między obiadem,
powrotem dzieci ze szkoły a praniem. I
trudno kogo za to winić- szara codziennoć nie
sprzyja miłosnym uniesieniom –trzeba zatem dodać
jej trochę barw. Nie zastanawiaj się więc , czy
więtowanie walentynek ma sens. Szkoda na to czasu.
Nigdy natomiast nie szkoda go na pielęgnację uczyć w
twoim związku. Spędźcie
wieczór tylko we dwoje, wspominając miłe
chwile i trzymając się za ręce.
A ile to będzie kosztowało? Nie myl o tym- przecież
miłoć jest bezcenna.