Jeli masz już dosyć jego ciągłych spóźnień, nie
znosisz gdy czyta gazetę, zamiast z tobą porozmawiać,
zacznij działać! Narzekanie nic nie pomoże. Oto kilka
rad, które pomogą ci zmienić partnera w mężczyznę
prawie bez skazy. Nie należy sugerować mu, aby się
zmienił, wykrel te słowa ze swego słownika, inaczej
napotkasz na opór. Gdy tylko poczuje, że chcesz go
"ulepszyć", momentalnie ustawi się w
opozycji. Jednak przy odrobinie dyplomacji ty będziesz
o wiele szczęliwsza, a on nawet nie zorientuje się,
że tańczy jak mu zagrasz...
Po pierwsze: mów krótko i na temat.
Zapomnij o aluzyjnym "dawaniu do zrozumienia".
Kiedy zamiast zabrać się za przygotowywanie kolacji,
zaczniesz wzdychać i trzaskać drzwiami, on nigdy nie
wpadnie na to, że być może oczekujesz od niego
pomocy. Musi usłyszeć wprost: "Kochanie, może mi
dzisiaj pomożesz przygotować kanapki?". Twoje
manifestacje mogą trwać tygodniami, a on nadal będzie
czekał, aż mu podasz kolację. A kiedy wreszcie wciekniesz
się na dobre i zaczniesz wrzeszczeć na niego, on
zdumiony popatrzy na ciebie i zapyta: "Ale dlaczego
nie powiedziała mi wczeniej, że potrzebujesz mojej
pomocy?"
Po drugie: Odpłacaj pięknym za
nadobne. Twój ukochany notorycznie się spóźnia, a
ty, zamiast się do tego przyzwyczaić, robisz mu
gorzkie wymówki. Ale przecież sama wiesz, że to nic
nie zmieni. On najwyżej rzuci ci lekko niemiłe
"znów gderasz" i ...awantura gotowa. Tak nie
osiągniesz sukcesu, a on nie przestanie się spóźniać.
Tym razem użyj jego własnej broni. Postaraj się, by
to on musiał czekać na ciebie. Wyjdź na spacer włanie
wtedy, gdy się spodziewasz, że wróci do domu. Niech
choć przez chwilę się zastanowi, gdzie się
podziewasz. W deszczowy dzień umów się z nim na ulicy
i każ na siebie czekać. A kiedy będzie ci czynił
wyrzuty, wykorzystaj jedną z tych wymówek, które sama
najczęciej słyszysz od niego "wiesz jakie są
korki", albo "autobus uciekł mi sprzed
nosa".
Po trzecie: bądź nieobliczalna. Jeli
nie masz szansy odpłacić mu pięknym za nadobne, zrób
co, co go zaskoczy. To też dobry sposób, by oduczyć
go szczególnie irytujących cię zachowań. Niech karą
za jego błędy będzie twoje "szaleństwo".
Na przykład: jeli znów zapomniał - chociaż jak
zwykle przypominała mu o tym kilkanacie razy - oddać
twój zegarek do naprawy, zamiast zrobić kolejną
awanturę, zdejmij zegarek z jego ręki i włóż na
swoją. Gwarantuję, że następnego dnia twój zegarek
trafi jednak do zegarmistrza.
Po czwarte: pozwól mu działać. Nie
zapominaj, że im więcej ty robisz, tym mniej musi robić
on. Choć na trochę zostaw sprawy swojemu biegowi. Mężczyźni
stają się aktywni dopiero wtedy, gdy mają wiadomoć,
że nikt pewnych rzeczy za nich nie zrobi. Wytrzymaj tak
długo, aż on zacznie działać. Cóż znaczą dwa
tygodnie bałaganu wobec twojej szarpaniny i nerwów?
Po piąte: chwal go zawsze wtedy, gdy
na to zasłuży. Pochwałami nagradzaj za wszystko, co
cię ucieszy. Z czasem powinien zacząć na dobre
kojarzyć, że za dobre dostaje nagrodę. A to poprawia
samopoczucie. Ale pamiętaj: nagroda powinna być
atrakcyjna dla niego, a nie dla ciebie! Jeli np.:
przygotował romantyczną kolację, nie zmuszaj go by po
jedzeniu kolejny raz oglądał kasetę z twoim ulubionym
romansem. Zaproponuj lepiej wspólną kąpiel, a do
spania włóż jego ulubioną, skąpą, koronkową
koszulkę.
Po szóste : okazuj, że cieszysz się
seksem. Pokazuj i mów, jak dobrze ci z nim w łóżku.
Mężczyzna, który czuje, że sprawia rozkosz swojej
kobiecie, jest bezgranicznie dumny i szczęliwy. Z
radoci jest gotów być potulny jak baranek i wykonywać
wszelkie rozkazy swej bogini, by tylko znowu usłyszeć,
jak bardzo na ciebie działa.